niedziela, 19 marca 2017

Podsumowanie Kuby - to już jest koniec.


Nie wejście do samolotu, ani nie wyjście z niego. Także nie otwarcie drzwi do swojego pokoju, ani pierwsza noc po powrocie w swoim łóżku. Dla mnie symbolicznym końcem każdej podróży jest obrobienie wszystkich zdjęć i zmontowanie filmików z niego.

Tak więc proszę państwa, wyprawa na Kubę skończyła się kilka dni temu, w końcu stać mnie na podsumowanie.




Kwestię oszukiwania, początkowej nieżyczliwości i niemożności ich zrozumienia już poruszałam, więc z góry to sobie tutaj odpuszczę. Co więc było najważniejsze w tej podróży?

Oczywiście, że ludzie. Kocham historie, uwielbiam poznawać nowych ludzi podczas każdej wyprawy.

Zaczynając od starszego ogrodnika, pracującego w naszym hotelu, który okazał się być jedną z najmilszych osób poznanych tam, poprzez kelnera, z najpiękniejszym imieniem na świecie (Noel, pierwszy raz jakieś imię tak mi się spodobało), kończąc na Orquidei i połowie mieszkańców jej wioski. Przeprowadziłam kilkadziesiąt rozmów. Rozumiem lepiej temat rewolucji kubańskiej, nawet zaczęłam rozumieć kult Che Guevary i jeszcze bardziej chcę pogłębić jego temat. 


Kuba nie jest dobrym krajem jako pierwszym krajem latynoskim do odwiedzenia, czy też dla turystów bez większego 'doświadczenia' podróżniczego. Trzeba być nastawionym na panujące warunki tam, trzeba wykazać się pewną odpornością. I nie brać tego tak na poważnie. Umieć się zdystansować, a jednocześnie wtopić w otoczenie. Kuba to kraj kontrastów, tak trudno mi to wyjaśnić.


Komunizm jest zły. Znałam go z opowiadań innych, ale nigdy nie sądziłam, że ten ustrój może być takim piekłem. To on zmusza Kubańczyków do kombinowania jak wyciągnąć jeszcze więcej pieniędzy. Nigdy wcześniej nie doceniałam ustroju, w którym żyje, tak jak teraz.


Duże wrażenie zrobiła na mnie Hawana, która wygląda jak miks typowej wioski kubańskiej z wielką metropolią amerykańską. Dobrze pokazuje ten kontrast, jakim jest cała Kuba. Gdzie bogactwo spotyka się ze slamsami, gdzie budynki grożące zawaleniem, w którym mimo ostrzeżeń mieszkają ludzie stoją obok pereł architektury. Można się tam pogubić. Kubańska stolica jest miejscem, do którego chciałabym kiedyś wrócić.


Obiecałam sobie, że z każdej podróży będę spisywać listę 20 rzeczy, które tam zrobiłam.  Tak więc:


 K U B A 2017: 


1. Zatańczyłam macarenę.
2. Spróbowałam arroz con frijoles. 
3. Porozmawiałam na temat Che, lepiej go poznałam.
4. Porobiłam mnóstwo portretów ciekawie wyglądającym nieznajomym.
5. Pokochałam salony fryzjerskie, które przypominają salony dentystów, wyjęte z horrorów.
6. Poznałam najcudowniejsze małżeństwo. 60 lat razem, mówili z taką piękną pasją o swojej miłości.
7. Widziałam kilkanaście łapówek.
8. Pokłóciłam się z panem, pracującym na lotnisku, który próbował mnie oszukać. Pierwszy raz podniosłam głos po hiszpańsku.
9. Pierwszy raz płynęłam katamaranem... I zaliczyłam upadek, schodząc z niego.
10. Zatańczyłam ze starszą panią, kucharką, bo akurat obok przechodzili ludzie idący na Gozaderę (kubańską imprezę), więc wzięła mnie pod rękę i pokazała jak się tutaj tańczy.
11. Wypiłam cafe bombon - najlepszą kawę w moim całym życiu.
12. I widziałam Gran Teatro w Hawanie - najpiękniejszy teatr na świecie ( i miejsce przy którym kręcili teledysk do Mas Macareny, jednej z moich ulubionych piosenek w ostatnim czasie).
13. Zagrałam z nieznajomymi chłopakami w piłkę na ulicy. Jak się śmiali jak się okazało, że wiem kto to Messi!
14. Spędziłam ponad trzydzieści minut w windzie, która miała do pokonania tylko dwa piętra, bo jakimś cudem za każdym razem odwodziłam i zabierałam tą samą panią. Trudne do wytłumaczenia, ale za każdym razem jak ta pani, kubańska sprzątaczka mnie widziała to mówiła A pani, znalazła już swoje ulubione miejsce na Kubie, tę windę.
15. Dostałam zawału jak jeden pan Kubańczyk krzyknął do mnie Lewandowski!, bo nie przypominałam sobie, bym podawała mu swoje nazwisko. Okazało się, że pan był tylko fanem Roberta.
16. Zostałam zaproszona do domu Orquidei.
17. Czułam się częścią kubańskiej rodziny.
18. Poznałam Kubańczyka z najpiękniejszymi, niebieskimi oczami i zamieniłam z nim kilka, niesamowitych słów.
19. Jechałam nielegalnie autobusem, bo autobusem przeznaczonym tylko dla Kubańczyków.
20. Czułam się jak w mafii, kupując nielegalnie cygara.



Podsumowując? Było dobrze. Dużo nas Kuba nauczyła, ale na refleksje odnośnie tego jeszcze nie czas.

Gracias, Cuba. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz